niedziela, 1 lutego 2015
Rozdział 3
Otworzyłam oczy. Otaczała mnie nicość, pustka, samotność. Nie czułam bólu, ale też nie potrafiłam uporządkować myśli. Czułam się jakby dosłownie przed chwilą odebrano mi wszystko zmysły i pozbawiono prawa do normalnego funkcjonowania. Wysiliłam się po raz kolejny. Chciałam znaleźć małe światło w tej czeluści. Złapać przelotną myśl, która mogłaby być wskazówką.
Otworzyłam oczy. Moje ciało zesztywniało, a serce zaczęło bić trzykrotnie szybciej niż powinno. Każda moja komórka była teraz wyczulona na nawet najmniejszy ruch. To co się ze mną działo było sprzeczne z tym, czego doświadczyłam przed chwilą, a powodem całego zamieszania był ON. Ruggero otaczał mnie niczym tygrys okrążający swoją ofiarę. Nie rozumiałam czemu nie mogę go wyrzucić ze swojej głowy, ale bardziej dręczyła mnie myśl, że pojawia się on w koszmarach.
***
- Cholera - szepnęłam rozglądając się po pokoju.
Słońce powoli wysuwało się zza widnokręgu. Była dopiero godzina 4:00 rano, ale wiedziałam, że ponowny sen nie będzie mi dany. Przetarłam oczy i starałam się zapomnieć o nieproszonym gościu w mojej głowie. Jeżeli szybko tego nie zrobię to praca w jego domu stanie się męczarnią.
- Gratuluję ci, Lodo. Nawet go nie znasz, a już o nim śnisz. - powiedziałam wkurzona do siebie.
To wszystko nie miało sensu. Mój dziadek powiedziałby, że jest pokręcone jak świński ogon, ale może nie cofajmy się do czasów z przed naszej ery. Liczy się to co tu i teraz. Ważne jest, abym na dzień dzisiejszy ogarnęła swoje dosyć nieokrzesane odczucia, bo nie będę mogła dogadać się z moim szefem co do pracy, którą będę wykonywać.
Po szybkim prysznicu zajrzałam do szafy. Były tam ubrania, które prawdopodobnie czekały na mój przyjazd. W każdym bądź razie wspominał o nich Paolo. Byłam zaskoczona gustem osoby, która je wybierała, bo każdy pojedynczy ciuch wydawał mi się prześliczny. Jestem pewna, że odpowiedzialna za to osoba mocno się wysiliła, aby dogodzić zwykłej pracownicy.
Właśnie za taką siebie miałam. Za biedną gosposię, która nie jest nic warta i nie potrafiła ułożyć sobie życie zgodnie z ambicjami. Jestem słaba, bo nie potrafiłam zawalczyć o moje marzenia, które teraz poszły w zupełną niepamięć. Gdybym tylko była silniejsza to może teraz siedziałabym w Rzymie i podążała za karierą piosenkarki, o której od dziecka marzyłam razem z tatą.
Potrząsnęłam głową i ponownie skupiłam się na doborze ubrań. W końcu zdecydowałam się na codzienny, ale nie przesadnie wyluzowany komplet. Granatowa koszula idealnie pasowała do moich wielobarwnych oczu, a ciemne spodnie zamierzenie wyszczuplały mi nogi. Praca sprzątaczki nie oznacza, że mam ubierać się w dresy i chodzić niczym chłopczyca. Dobrze się czuję w ubraniach, w których jest mi wygodnie i przy tym pozostanę.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Byłam ciekawa co ktoś może ode mnie chcieć wpół do szóstej, ale zaprosiłam niespodziewanego gościa.
- Już wstałaś? - zapytał mnie Ruggero, a ja spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Znasz włoski? - Jeżeli umie mówić w moim języku to po jaką cholerę wczoraj rozmawiał ze mną po hiszpańsku?
- Tych kilka zdań wyuczyłem się na pamięć.
Zachichotałam delikatnie. To w pewnym sensie słodkie, że nauczył się tych dwóch krótkich zdań, aby do mnie zagadać. Po jaką cholerę zwracam uwagę na słodkość jego gestów?
Podczas śniadania Paolo robił za tłumacza. Załapałam już kilka podstawowych rzeczy po hiszpańsku, ale jestem pewno, że minie sporo czasu zanim zacznę w pełni posługiwać się tym językiem. Panowie chcieli, żebym dzisiaj przez jakiś czas się trochę zrelaksowała i zaaklimatyzowała w nowym miejscu, więc zaplanowali wypad na pobliską plażę.
Leżąc na piasku w samotności rozmyślałam o tym co będzie. Przyszłość nie od dziś jest zagadką ludzkości, a osoby, które nie są w pełni zadowolone ze swojego życia myślą o niej jeszcze częściej. Boję się o każdy kolejny dzień, o każdy kolejny krok, który stawiam i o każdą kolejną osobę, którą poznaję. Nie wiem czy to właściwe, ale zauważyłam, że w naszym świecie warto być zbyt ostrożnym, bo coraz mniej uczciwych ludzi nas otacza.
- Lodovica? Co ty robisz w Argentynie?!
Zdjęłam okulary słoneczne z nosa i spojrzałam na rudowłosą koleżankę, która uśmiechała się do mnie wesoło. Poznałyśmy się podczas szkolnej wymiany, ale od kilku lat nie mamy ze sobą kontaktu. Candelaria jest Argentynką, która w szkole średniej uczyła się włoskiego i muszę przyznać, że jej gramatyka była o wiele bardziej poprawna niż gramatyka rodowitych Włochów.
Natychmiast podniosłam się na nogi i uściskałam starą przyjaciółkę. Cudownie, że w tym mieście jest ktoś komu w stu procentach mogę zaufać. Żałuję, że zaniedbałem naszą przyjaźń w przeszłości, ale teraz mamy szansę to naprawić.
- Przyjechałam wczoraj, bo dostałam tu pracę. Dużo się pozmieniało w moim życiu odkąd się ostatnio widziałyśmy - powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Quien es ella? - za plecami usłyszałam głos mojego szefa, szkoda tylko, ze nie zrozumiałam czego ode mnie chce. Na szczęście Cande przejęła inicjatywę.
- Soy su amiga. Mucho gusto.- spojrzałam na nią pytająco. - Zapytał kim jestem i przedstawiłam się jako twoja przyjaciółka. A kim jest ten facet?
- Mój szef - wymamrotałam
- Przystojniak - rudowłosa posłała mi figlarny uśmiech, ale ja zgromiłam ją wzrokiem. Po chwili jednak śmiałyśmy się wniebogłosy nawet nie zauważając jak Rugg się od nas oddalił.
Przez następne dwie godziny ja i Candelaria rozmawiałyśmy jak zawzięte. Co chwila śmiałyśmy się pijąc zimne napoje. Nie każdy doświadczył długiej rozłąki z przyjaciółką, a następnie dostał okazję by spotkać ją po latach. Muszę przyznać, że znajdując się w nowym miejscu posiadanie osoby znajomej i bliskiej jest bardzo ważne.
- Musimy już iść, przykro mi - przerwał nam Paolo gdy zaczął zbliżać się wieczór. - Ruggero umówił się ze znajomymi, bo mają zamiar oglądać jakiś mecz i musimy niedługo być w domu.
Skinęłam głową i pożegnałam się z przyjaciółką obiecując, że niedługo zadzwonię.
***
Było już grubo po północy, ale zabawa trwała w najlepsze. Naprawdę nie mogę uwierzyć ile oni potrafią wypić. Jednak zaimponowało mi to, że mój szef nie wziął ani łyka alkoholu i zastanawiałam się dlaczego. Niby dzisiaj nie pracowałam, ale skoro byłam w tym domu to podawałam im napoje. Nie rozumiałam niestety o czym rozmawiają. Byłam cholernie zmęczona po całym dniu. Usiadłam na schodach i delikatnie przymknęłam oczy.
Głośnie dźwięki muzyki powoli zanikały w mojej głowie, a powieki stawały się coraz cięższe. Miałam wstać, żeby iść do swojego pokoju, ale zdałam sobie sprawę, że przecież jeszcze muszę posprzątać po imprezie. Przynajmniej wydawało mi się, że tego oczekuje mój szef, w końcu mieszkam tutaj i powinnam dbać o ten dom, bo do tego właśnie się zobowiązałam. Oparłam głowę o framugę i próbowałam walczyć ze zmęczeniem. Już dawno nie szłam spać o tak późnej godzinie.
Poczułam jak czyjeś ręce podnoszą mnie do góry i wiodą w gorę schodów. Chyba jednak nie wytrzymam do piątej nad ranem pomimo tego, że pozostało jeszcze pięć minut. Musiałam się położyć i osoba, która zaniosła mnie do łóżka doskonale o tym wiedziała. Ostatnie co pamiętam to miękka kołdra i jego ciepły głos.
----------------------------------------------------------
No i jest!
Z lekkim opóźnieniem i niezbyt ciekawą akcją...
No cóż, chciałam coś opublikować i mam nadzieję, ze następne wpisy będą ciekawsze.
Mamy Candelarię i opiekuńczego Ruggero.
Całkiem fajnie, tylko ciekawe czemu tak bardzo troszczy się o naszą Lodo.
Jak myślicie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super !!!!
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział ;)
OdpowiedzUsuńRuggero tak się troszczy o Lodo :*
Jestem ciekawa czy Cande się nie zakocha w szefie przyjaciółki ;)
Nie mogę doczekać się następnego :)
Powodzenia w pisaniu ;*
Moim zdaniem super! <3
OdpowiedzUsuńTy to potrafisz zainteresować czytelnika! :*
Uwielbiam to opowiadanie! :3
Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! ^^
Pisz szybko! *.*
+Zapraszam - http://de-nada-sirve-el-odio.blogspot.com/ *.*
UsuńRozdział piękny, wspaniały i cudny
OdpowiedzUsuńWpadniesz do mnie na bloga?
http://tytultytulow.blogspot.com/
Rozdział cudowny *.*
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia dlaczego Ruggero jest taki opiekuńczy.
Mogłabym powiedzieć, że po prostu Lodo mu się podoba,
ale to wydaje mi się zbyt banalne.
No bo co, podoba mu się własna pracownica?
Może jest po prostu miły.
Chociaż może mieć to drugie dno.
Polubiłam Cande, wydaje się być pozytywną osobą ;D
Czekam na rozdział 4 :**
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńNominuję cię do Liebster Award. Więcej informacji na moim blogu:
http://chronicle-shadowhunters.blogspot.com/p/libster-awards.html
Nadchodzę.
OdpowiedzUsuńPowinnaś mnie teraz zabić za to że tak późno "przyszłam", za co bardzo przepraszam.
Jest mi wstyd za to.
Postanawiam poprawę jak najszybciej *-*
Lodo spotyka Cande ♡
Tylko nie rób mi tutaj Candeggero!
Wole 100 razy bardziej Lodogerro lecz najbardziej Ruchi♡♡♡
Kocham. Czekam Na next.
#Selfiak♥
Zapraszam.
chce-ukryc-prawde-leonetta.blogpost.com
Nadchodzę.
OdpowiedzUsuńPowinnaś mnie teraz zabić za to że tak późno "przyszłam", za co bardzo przepraszam.
Jest mi wstyd za to.
Postanawiam poprawę jak najszybciej *-*
Lodo spotyka Cande ♡
Tylko nie rób mi tutaj Candeggero!
Wole 100 razy bardziej Lodogerro lecz najbardziej Ruchi♡♡♡
Kocham. Czekam Na next.
#Selfiak♥
Zapraszam.
chce-ukryc-prawde-leonetta.blogpost.com
Świetny rozdział.Lodo i Ruggero <33 Kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńALBO NAPISZESZ ROZDZIAŁ I GO TU WSTAWISZ ALBO JESTEŚ TRUPEM!!!
OdpowiedzUsuńCRAZY.
DAWNA MARTINA COMELLO
Masz czas na wstawienie rozdziału do 1.06 inaczej cie nie lubię! I szczele focha!
OdpowiedzUsuń